W sumie nie wiem, co powiedzieć. Że się w tych dźwiękach i słowach zaczarowałam? Że się w nich uśmiecham? Że pasują na mnie jak mój ukochany sweter, w którym potrafię chodzić nawet w lecie? Że tęsknię do mojej zimy?
Może wystarczy tyle, że uczę się tej normalności i nie jest to proste. A może wystarczy "dziękuję", wyszeptane Panu Pomocnikowi - za "po prostu", pokazywanie mi siebie w ludzkim świetle i za tak miłą niespodziankę.
Mam taką zasadę, że nie ściągam muzyki z internetu. Wydaje mi się to normalne nie tylko jako przyszłemu prawnikowi czy jako grajkowi - ale jako człekowi. Nie będę tu całej filozofii takich poczynań przytaczać,ale strasznie fajne to! I chciałabym Was zachęcić do inwestowania w muzykę, bo warto mieć na wyciągnięcie dłoni i ucha cząstkę artysty, który inspiruje.
Domowe Melodie to zespół, którego płyty nie kupicie w Empiku - można ją zamówić tylko bezpośrednio od nich tutaj. Nie tylko muzyka, słowa, wykonanie, ale też sama płyta i piękne opakowanie jest ich, własnoręczne.
Nie słucham radia, zupełnym przypadkiem wpadłam w internecie na ich granie - włączam i... w mojej głowie pełnej różnych niejadalnych zup jakby naciśnięto pauzę - pauzę z tych, co się do nich tęskniąc płacze i śmieje na zmianę.
3 komentarze:
zarazilam sie melodyjnie
Lena oszalala - zakazala mi nucic pod nosem - bym nie zaburzala jej odbioru
:))
Te opakowanie jest śliczne!
I też kocham kupywać płyty - to jest jednak inaczej, mogę sobie ją postawić na półce, otwierać, zamykać, odtwarzać, zapomnieć na rok, żeby nagle ją znaleźć i odsłuchać znowu
śpiewam sobie...
Prześlij komentarz