czwartek, 5 września 2013

Yoko Ono

Japońska czarownica, która zniszczyła Beatlesów, chciała zabić syna, i pozwalała się obnażyć na scenie, nazywając to sztuką. O TAK! Uwielbiam ją!!

Oczywiście powyższe zdanie to stek bzdurnych pomówień - tylko moje uwielbienie jest prawdą :) Ono jest cudowną kobietą, fascynującą i intrygującą. Szukająca całą sobą form wyrazu - zwykle cicha, spokojna, małomówna, w przeciwieństwie do sztuki, którą tworzyła i tworzy. Zanim, na londyńskiej wystawie swoich dzieł, poznała Lennona, współpracowała m.in. z kompozytorem Johnem Cage'm - autorem słynnego "4,33". Ryzykowna nowa forma sztuki wydała się szansą na wyzwolenie swojego "ja" z murów introwertyzmu, jedyną nadzieją na powracające depresje i na samotność.

Jej neodadaistyczny performens "Cut Piece", kiedy siedziała na scenie, a ludzie z widowni podchodzili do niej, żeby odcinać kolejne fragmenty jej ubrania, był zupełnym przełomem - mam wrażenie, że był to wyraźny, ale pierwszy sygnał jej wołania (do którego dołączył później J.L.), które trwa do dzisiaj: "JESTEM CZŁOWIEKIEM I TY TEŻ NIM JESTEŚ.". Sprawa, wydawałoby się, zupełnie oczywista, pomysł z odcinaniem ubrania też nie wymagał szczególnych umiejętności technicznych. Yoko przy użyciu bardzo prostych środków mówiła o najważniejszych dla każdego człowieka sprawach (podobnie J.L. teksty swoich piosenek pisał prostym językiem).

Szczególnie wyrazisty utwór "Why" podobno jest próbą zobrazowania bólu które czuje abortowane dziecko. Kwestia aborcji często pojawia się w wypowiedziach Yoko i Lennona. Yoko wiele razy poroniła, w wywiadzie do Playboy'a z 1980 r. John przyznał, że z powodu wcześniejszych aborcji, którym była poddana jako młoda dziewczyna, ale Yoko do dziś zaprzecza, żeby kiedykolwiek dokonała aborcji. Niemniej kwestia ta była jej bliska i bez wątpienia jest ona zagorzałą przeciwniczką wszelkich, nie tylko politycznych, morderstw. Utwór ten jest pierwszym na niesamowitej płycie "Yoko Ono/Plastic Ono Band" z 1970 roku. Co ciekawe, drugi utwór nosi tytuł "Why not" i jest utrzymany w weselszym, ciut groteskowym, nastroju. Wydaje mi się, że to parodia tych, którzy cynicznie i niepoważnie podchodzą do kwestii aborcji. Ale "co autor miał na myśli" nie powiem.
Co ciekawe płyta ta została wydana równocześnie ze wspaniałym krążkiem "John Lennon/Plastic Ono Band" - okładki obu są niemal identyczne. 2 lata wcześniej para wydała równie ciekawą, wspólną płytę pod zastanawiającym tytułem "Two Virgins" ("Dwie dziewice"), która ewidentnie nawiązuje do twórczości J.Cage'a. Wobec oburzenia opinii publicznej pierwotnie dwie nagie postacie Johna i Yoko na okładce zostały zamalowane na żółto.

Muszę przyznać, że Yoko jest jedną z ważniejszych kobiet-artystek dla mnie. Symbolem walki o siebie, ale też pogodzenia się ze sobą, ze swoją historią. Z jej wypowiedzi i inicjatyw widzę, jak głęboko ten krzyk sięga, jak bardzo przez całe życie Y. starała się wyzwolić ze świata bogatych japońskich rodów, z formy, jaką chciano jej nadać. Z rozczarowania nią samą, jakie widziała w oczach ludzi (począwszy od tego że jej ojciec był niespełnionym pianistą i chciał, aby ona spełniła jego muzyczne marzenia - gdy dorastała regularnie sprawdzał długość jej palców i wciąż był zawiedziony, że są niewystarczająco długie dla pianistki). Z oskarżeń, które do dziś rzucane są w nią bez żadnej podstawy, racji. Pokój jakim emanuje jej drobna osoba uspokaja mnie, że choćby cały świat wokół mnie szalał i starał się mnie zniszczyć, to tylko ode mnie zależy, czy mu na to pozwolę. Bo jestem człowiekiem i mam prawo być sobą.

Brak komentarzy: